Cotton balls: modny i niedrogi dodatek, który łatwo zrobić samemu
Ten rodzaj girland świetlnych jest ostatnio na topie, zarówno we wnętrzach nowoczesnych czy urządzonych klasycznie, jak również jako element wystroju pokojów dla dzieci. I choć dekoracja z cotton balls kosztuje ok. 100 zł, ich wykonie jest tak proste, że warto spróbować zrobić to samemu.
07.02.2018 | aktual.: 08.02.2018 10:42
Cotton balls – modny dodatek
Jak sama nazwa wskazuje, świetlna dekoracja składa się ze sznura bawełnianych kulek, które stanowią klosz dla znajdujących się w środku żarówek. Ten rodzaj lampek jest szczególnie chętnie wykorzystywany jako rodzaj nocnej lampki w pokoju dziecka. Ponieważ cotton ballsy są ostatnio bardzo modne, w sklepach z wyposażaniem wnętrz znajdziesz je w olbrzymim wyborze. Ceny są bardzo przystępne – tak naprawdę zaczynają się już od 3 zł za sztukę, ale sprzedaje się je zazwyczaj w łańcuchach po 10 sztuk lub dłuższych. Za najprostszy sznur cotton balls zapłacisz więc ok. 40 zł. Ale równie tanio można je zrobić samemu. Frajda z własnoręcznie wykonanych, bawełnianych, świecących kuleczek - bezcenna.
Do jakiego stylu wnętrza pasuje ta dekoracja? W zasadzie… do każdego. Jeśli pokój jest urządzony w stylu nowoczesnym, minimalistycznym, lepiej sprawdzą się cotton balls w stonowanych kolorach. W przypadku stylu nowoczesnego, industrialnego można pokusić się o bardziej nasycone kolory, a oświetlenie powiesić w bardziej nietypowym, nieoczywistym miejscu, np. oplatając nim ramki z ulubionymi zdjęciami.
No właśnie, gdzie umieścić światełka? Możliwości są praktycznie nieograniczone. Doskonale sprawdzą się nie tylko w pokoju dziecięcym - taki sznur święcących kulek będzie też dobrze wyglądał w salonie oraz sypialni. Tego typu oświetlenie powoduje, że każde pomieszczania robi się przytulniejsze i cieplejsze.
Zrobienie cotton balls jest bardzo proste
Własnoręczne zrobienie cotton balls (prócz radości i frajdy) ma tę zaletę, że lampki będą dokładnie takie, o jakich marzysz - zarówno pod względem wielkości, ilości, jak i estetyki. Masz też gwarancję, że będą one niepowtarzalne, bo przecież kupując je w sklepie, wybierasz tylko między gotowymi wzorami. Do przygotowania girlandy potrzebne są 4 zasadnicze elementy: gumowe baloniki, włóczka, klej i oświetlenie, czyli żarówki LED.
Bazą do wykonania ozdoby są baloniki. Koszt znikomy - za 100 sztuk zapłacisz kilka złotych. Baloniki dmuchamy (lub pompujemy) do takiego rozmiaru, jaki chcemy uzyskać. W zasadzie zaleca się, żeby były one jednakowej wielkości, ale przecież nikt nie zabroni nam zrobić ozdoby w różnym rozmiarze. Jeśli jednak chcemy, żeby były takie same, można to osiągnąć dzięki bardzo prostemu trikowi: przygotowujemy kubek lub szklankę, nadmuchujemy balonik i próbujemy włożyć go do naczynia. Jeśli jest on za duży, spuszczamy powietrze aż do momentu, kiedy się tam zmieści. Jeśli jest luz – dmuchamy dalej. Pamiętajcie, żeby baloników było zdecydowanie więcej niż planowanych ozdób – trzeba liczyć się z tym, że część się zniszczy, pęknie itp., czyli trzeba mieć zapas.
Drugim elementem jest włóczka do owijania baloników. Tu też panuje pełna dowolność rodzajów i kolorów, ograniczona jedynie wyobraźnią. Może to być zwyczajna nić lub jakakolwiek inna włóczka, ale w przypadku cotton balls bardzo dobrze sprawdza się mulina albo kordonek z bawełny merceryzowanej. W tym ostatnim przypadku jeden kłębek (o długości ponad 300 metrów) będzie kosztował kilka złotych (ok. 7 zł). Warto to wziąć pod uwagę, bo materiału do owijania baloników potrzeba sporo. Oczywiście zależy to od wielkości balonika, używanej przędzy (oraz jej grubości) i gęstości oplotu, ale trzeba być przygotowanym na to, że na jedną kulkę przypada od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu metrów włóczki. Prawda jest jednak taka, że trzeba to sprawdzić samemu metodą prób i błędów, po prostu nawijając tak długo, aż efekt będzie zadowalający.
Przed nawinięciem nitki na balonik trzeba ją zanurzyć w kleju. Najlepsze wyniki uzyskuje się, stosując Wikol, klej do tapet czy introligatorski. Dwa pierwsze bez trudu kupicie w każdym markecie budowlanym (Wikol kosztuje ok. 7 zł za 200 ml), ten ostatni jest do nabycia w sklepach papierniczych. Przed użyciem trzeba je rozcieńczyć z wodą, zgodnie z zaleceniami producenta.
Włóczkę zanurzamy w kleju (nasączmy ją), a następnie nawijamy na nadmuchane baloniki. Tak przygotowane kulki suszymy około doby. Można to zrobić w bardzo prosty sposób – wieszamy klamerkami za ogonki, które służą do dmuchania. Pod baloniki warto coś podłożyć (np. kawałek folii) na wypadek, gdy nadmiar kleju zaczął ściekać.
Po wyschnięciu przekłuwamy balonik i wyciągamy go ze środka. Najłatwiej zrobić to np. za pomocą szydełka czy spinki do włosów – po prostu staramy się odepchnąć nitkę od gumy balonika. Trzeba uważać, żeby ogonek nie wpadł do środka, bo właśnie za jego pomocą najłatwiej jest wyciągnąć balonik. W rezultacie powinniśmy uzyskać w miarę sztywną, bawełnianą kulkę. W jej środku umieszczamy żarówkę.
Bardzo ważne jest, żeby była to żarówka LED, a nie tradycyjna. Powód jest prosty: LED-y, w przeciwieństwie do tradycyjnych żarówek nie nagrzewają się podczas świecenia. Oczywiście wysoka temperatura w połączeniu z włóczką raczej nie jest wskazana. Zdarzają się porady mówiące, że można w tym celu wykorzystać tradycyjne lampki choinkowe (białe), ale z uwagi na skłonność do nagrzewania się, raczej to odradzamy. Tym bardziej że gotowy łańcuch świetlny, np. z 12 żarówek LED, kosztuje ok. 10 zł. Można je znaleźć w popularnych sklepach z wyposażeniem wnętrz. Żarówkę przez niewielki otworek umieszczamy w środku zrobionej przez nas kulki… i gotowe! Jeśli kupimy łańcuch, w którym jest więcej żarówek, niż zamierzamy wykorzystać, możemy włożyć np. po dwie żarówki do jednej kulki.
Różne rodzaje girland
Oczywiście cotton balls to niejedyny rodzaj girland, które podbiły nasze serca. Bardzo popularne w Stanach Zjednoczonych i coraz popularniejsze w Europie są girlandy na duże żarówki stosowane zazwyczaj na zewnątrz budynków. Są to zwykłe żarówki (białe lub kolorowe) umieszczone na normalnym kablu elektrycznym. Girlandy z małymi żarówkami zwykle stosuje się jako oświetlenie choinkowe, ale z powodzeniem można je stosować także do dekoracji wnętrz (np. salonu).
O girlandach świetlnych trochę już powiedzieliśmy, bo są to po prostu łańcuchy, na których umieszcza się żarówki LED. Ale równie dobrze mogą one mieć inną, nieco bardziej fakntazyjną postać. Niezmiennie ich zaletą jest znikomy pobór prądu oraz to, że się nie nagrzewają. Takie łańcuchy nadają się zarówno do użytku w pomieszczeniach, jak i na świeżym powietrzu.