Zepsuta kosiarka. Sprawdzamy, czy lepiej ją naprawić, czy…kupić nową
Naprawa usterki kosiarki czy innego sprzętu, wartego setki a nawet tysiące złotych, może kosztować majątek. Czasem zastanawiamy się, czy zamiast naprawy, nie warto kupić nowej. A może lepiej i taniej do takiej usterki nie dopuścić?
03.07.2018 | aktual.: 04.07.2018 16:19
Sprzęt drogi, podatny na awarię
Jeśli w ogrodzie złamie się łopata, nie ma tragedii – nowa kosztuje grosze. Gorzej, jeśli zepsuje się kosiarka czy inne kosztowne narzędzia, które kosztują nawet kilka tysięcy złotych. Co w praktyce sprawia największe problemy?
- Pierwsza informacja, jaką uzyskujemy od klientów to: "… nie działa! I co z tym zrobić?" – mówi Joanna Łozińska z Leroy Merlin. - A przyczyny mogą być bardzo różne; od zupełnych drobiazgów, do jakich należą np. uszkodzone świece zapłonowe lub niewłaściwa praca silnika, wymagająca dodatkowej regulacji, po rzeczy poważne, jak np. uszkodzenia podzespołów spowodowane wadami produkcyjnymi.
Trochę inaczej to ocenia Maciej Konieczny, dyrektor handlowy Husqvarna Polska:
- Najczęstsze problemy w zakresie napraw gwarancyjnych wynikają z naszej niechęci do czytania załączonych instrukcji obsługi. Wielu klientów, decydując się na zakupy w sieciach DIY [do it yourself – zrób to sam – TB], staje przed niemałym wyzwaniem przygotowania zakupionej maszyny do eksploatacji. Nowoczesne maszyny ogrodnicze dość znacznie różnią się od tych, z którymi mieliśmy do czynienia kilka, kilkanaście lat temu. Zanim zaczną nam pomagać w pracy, wymagają zmontowania i precyzyjnej regulacji. Niewielka grupa klientów decyduje się na to, aby dogłębnie zapoznać się z załączonymi instrukcjami obsługi lub zlecić takie zadanie wyspecjalizowanym mechanikom. Zamiast tego próbują podejść do tematu intuicyjnie, i często ma to opłakane skutki. Uszkodzenia takie jak zatarcia spowodowane zalaniem czystego paliwa do urządzeń z silnikami dwusuwowymi, zerwane linki czy kłopoty z uruchomieniem należą do najczęstszych zgłoszeń reklamacyjnych – mówi.
- Najczęściej zgłaszanymi problemami przez klientów są: korozja, pozostawiony olej z poprzedniego sezonu i jego kwasowe zanieczyszczenia oraz kwestie związane z akumulatorem, który rozładowany, pozostawiony na okres trzech miesięcy, ulega zasiarczeniu, a to może prowadzić do tego, iż próby jego naładowania zakończą się fiaskiem – ocenia Stanisław Wolski, szef serwisu John Deere Polska. – Awarie wynikają często ze złej eksploatacji kosiarki w sezonie lub jej przechowywania, np. w okresie zimowym – dodaje.
Co robimy źle?
Często sami jesteśmy sobie winni, zaniedbując konserwację lub nieodpowiednio serwisując posiadane urządzania. Trzeba też pamiętać, że używany sprzęt ogrodowy, poza nieplanowanymi awariami, podlega normalnemu zużyciu eksploatacyjnemu. Co w takim razie robimy źle?
Pierwszym newralgicznym punktem jest nóż kosiarki. Podczas koszenia w naturalny sposób się tępi i trzeba go regularnie ostrzyć. Nie można przy tym zapomnieć, że po jego każdorazowym ostrzeniu trzeba go wyważyć, gdyż w przeciwnym razie dojdzie do wibracji podczas koszenia, co grozi np. poważną awarią silnika kosiarki.
Kolejnym czynnikami, które sprawiają nam kłopot, w przypadku kosiarek spalinowych, są olej i paliwo. W przypadku, kiedy nie będziemy dbać o odpowiedni poziom oleju, może dojść do zatarcia silnika. Poza tym z czasem olej traci swoje właściwości smarne i trzeba go regularnie wymieniać, przynajmniej raz do roku. Z benzyną zaś jest ten kłopot, że często przechowujemy ją w nieodpowiednich warunkach i naczyniach. Nierzadko są to po prostu… plastikowe butelki po napojach. Plastik generalnie nie nadaje się do trzymania w nim benzyny (ryzyko reakcji między tymi substancjami i naelektryzowania), poza tym najczęściej butelki nie są czyste, a to, co w nich zostało, raczej się silnikowi nie przysłuży. Inną parą kaloszy jest niebezpieczeństwo pomyłki i przypadkowego wypicia benzyny z takiej butelki, np. przez dziecko.
Bardzo często też, uzupełniając olej lub paliwo, odkręcamy korek od danego zbiornika i kładziemy go na ziemi. W tym momencie przyklejają się do nich drobinki piasku, które – po przykręcaniu z powrotem korków – mogą dostać się do zbiorników, a stamtąd do silnika. Awaria gotowa. Twardy kwarc, z którego składa się piasek, może uszkodzić tłok, cylinder, łożyska korbowodu i wału korbowego, prowadnice oraz trzonki i gniazda zaworów.
Trzeba też pamiętać o regularnej wymianie filtra powietrza. Jeśli będzie on zanieczyszczony, utrudni przepływ powietrza, co spowodowuje, że mieszanka paliwa będzie zbyt uboga. Efektem będzie nieprawidłowa praca silnika. Z kolei przez źle zamocowany filtr paliwa mogą dostawać się zanieczyszczenia, i zwyczajnie nie będzie on prawidłowo pełnił swojej funkcji.
Niezależnie od rodzaju kosiarki, jaką dysponujemy, jej obudowa i pozostałe elementy powinny zostać starannie oczyszczone z resztek ziemi i trawy po każdym koszeniu.
Do serwisu, czy we własnym zakresie?
Wszystkie czynności obsługowe możemy próbować wykonać we własnym zakresie lub zlecić to wyspecjalizowanemu serwisowi. Jeśli zrobimy to samodzielnie, będzie na pewno taniej, ale nie wiadomo, czy te czynności zostaną wykonane prawidłowo. W serwisie zapłacimy na pewno ciut drożej, za co powinniśmy dostać jednak fachową usługę:
- W Polsce mamy pełno "złotych rączek", które są przekonane, że wszystko potrafią zrobić samemu – mówi nam Mariusz Walter z firmy Stihl. I dodaje: - Co gorsze, Polacy nie mają nawyku czytania instrukcji obsługi i często to lekceważą, w przekonaniu, że i tak wiedzą lepiej. Poza tym niektóre czynności wymagają użycia specjalistycznych narzędzi, np. odkręcenie noża, wyważenie, a następnie przekręcenie go z odpowiednim momentem, za pomocą klucza dynamometrycznego. Dlatego więc lepiej zlecić taki kompleksowy przegląd wyspecjalizowanemu serwisowi po sezonie, na jesień. Wtedy jest mniejsze obłożenie warsztatów, bo wiosną wszyscy potrzebują kosiarek "na już", a czas oczekiwania na wykonanie takiej usługi może być wydłużony.
Jaki jest koszt takiej usługi? Standardowy przegląd kosztuje w granicach 50 – 100 zł, plus ewentualne koszty naprawy lub wymiany części, które tego wymagają. W jego skład wchodzi zazwyczaj wymiana oleju, świecy zapłonowej, filtra powietrza, czyszczenie gaźnika, smarowanie przekładni zębatych, ostrzenie i wyważanie noża, smarowanie linek. Przegląd kosiarki elektrycznej jest tańszy – w granicach 20 – 50 zł. Podobnie wyglądają koszty przeglądów innych maszyn: pilarek, kos spalinowych czy podkaszarek.
Jeśli zaś chodzi o średnie ceny pojedynczych usług, za naostrzenie noża, z wyważeniem, trzeba zapłacić ok. 15 – 20 zł. Samo czyszczenie brudnej maszyny jest wyceniane na ok. 30 zł. W przypadku innych napraw czy czynności obsługowych trzeba liczyć ok. 45 zł za roboczogodzinę.
Naprawiać, czy kupić nową?
To częsty dylemat , który mamy, nie tylko zresztą jeśli chodzi o drogi sprzęt ogrodniczy: naprawiać, czy kupić nowy?
Rzecz w tym, że o ile podstawowe czynności serwisowe nie kosztują zbyt wiele, to w przypadku poważniejszych awarii musimy sięgnąć głębiej do kieszeni. Przykładowo naprawa zatartego silnika kosztuje ok. 120 – 200 zł, prostowanie wału napędowego kosiarki ok. 135 zł, jego wymiana to kilkaset złotych. Ceny nowych kosiarek spalinowych zaczynają się natomiast już od ok. tysiąca złotych w górę. Kluczowe pytanie w takim razie brzmi, czy skórka jest warta wyprawki:
- Pytanie stare jak świat i nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. Użytkownicy, którzy decydują się na zakup solidnego markowego sprzętu wiedzą, że wydając trochę więcej niż na najtańsze na rynku maszyny, otrzymują w zamian jakość oraz wsparcie techniczne na wiele lat.
Husqvarna oferuje swoim klientom gwarancję dostępu do części zamiennych na co najmniej 10 lat po zaprzestaniu produkcji i dzięki temu maszyny są sprawne bardzo długo. W konsekwencji użytkownicy są do nich mocno przywiązani i często nie chcą ich wymieniać. Są gotowi naprawiać je nawet wtedy, gdy cena naprawy jest bliska cenie zakupu nowego urządzenia. Szanujemy te emocje i tę więź z marką, lecz czasem warto zaryzykować i kupić nową maszynę. Co roku Husqvarna oferuje swoim klientom wiele nowości i warto je wypróbować, bo dzięki nim praca staje się jeszcze łatwiejsza, przyjemniejsza i szybsza – mówi Maciej Konieczny z tej firmy.
- Nowe urządzenie warto kupić, gdy koszty naprawy są wysokie i nie uzasadniają inwestycji w sprzęt już mocno zużyty. Z drugiej strony o wymianie sprzętu warto także pomyśleć, gdy parametry techniczne urządzenia nie spełniają już naszych wymagań i oczekiwań. Gdy koszenie trawnika starą, wysłużoną kosiarką przestaje być przyjemnością – ocenia z kolei Joanna Łozińska z Leroy Merlin.
- W Polsce coraz trudniej o ręce do pracy, co oznacza, że ceny usług serwisowych i napraw będą rosły. Prawdopodobnie już niedługo będzie u nas podobnie jak na zachodzie Europy: coraz mniej będzie się opłacało naprawiać, a coraz bardziej kupić nowe – podsumowuje Mariusz Walter z firmy Stihl.