Zaoszczędziliśmy na ogrzewaniu
Kończy się sezon grzewczy. W tym roku w domowych budżetach powinno zostać nawet kilkaset złotych.
28.04.2017 | aktual.: 28.04.2017 16:20
Okres grzewczy nie był tym razem nadmiernie wymagający. Zapotrzebowanie na ciepło było o ponad 6 proc. niższe niż średnia z lat 1980–2004 – wynika z szacunków Open Finance. Co to oznacza dla domowych budżetów? Jeśli ktoś jest właścicielem 50-metrowego mieszkania w nieocieplonej ”wielkiej płycie”, zapłaci za ogrzewanie ok. 2,5 tys. zł. To o prawie 170 zł mniej, niż gdyby zima nie obeszła się z nami łagodnie. Jeszcze więcej mogli zaoszczędzić właściciele domów. W przypadku 150-metrowego budynku z lat 90. średnie oszczędności wynoszą od 200 do ponad 400 zł w zależności od tego, czym dom jest ogrzewany.
Drogim źródłem ciepła jest zawsze energia elektryczna. W tym sezonie jej koszt można oszacować na prawie 6,4 tys. zł. Ale kwota ta i tak jest niższa o ponad 420 zł w porównaniu do naszych standardowych zim. Tańsze jest ogrzewanie gazem. W tym sezonie za jego zużycie przyszło zapłacić ok. 4,4 tys. zł (290 zł mniej). Wykorzystując jeszcze tańszy węgiel, ograniczamy koszt ogrzewania do ok. 3,1 tys. zł. Łagodna zima zmniejszyła tę kwotę o ok. 210 zł.
A jednak sięgniemy głębiej do kieszeni
Niestety fakt, że zima była łagodna, nie znaczy, że rachunki za ciepło będą niższe niż rok temu. Wszystko dlatego, że poprzedni sezon (2015/16) był jeszcze łagodniejszy. W efekcie zużycie opału może być o prawie 9 proc. wyższe niż przed rokiem. Z drugiej strony np. za metr sześcienny gazu trzeba zapłacić mniej niż w poprzednim sezonie grzewczym. Najświeższe dane GUS (za marzec 2016 r.) pokazują, że metr gazu kosztuje dziś o 4,1 proc. mniej niż przed rokiem. Stawki za energię z sieci miejskiej tylko nieznacznie się zmniejszyły (o 0,5 proc.). Z drugiej strony za energię elektryczną i opał trzeba już płacić więcej niż przed rokiem. W obu przypadkach urząd oszacował wzrost na 2,7 proc.