Wóz mieszkalny, czyli mały dom na wakacje
09.02.2018 07:41
Camper? Niezupełnie. Stary, drewniany wóz nie ruszy już z miejsca, obrósł werandami i przybudówkami, zmieniając się w przytulny dom.
Trudno powiedzieć, czy na początku był przypadek, czy marzenie. Gdy Sarah Stanley po wielu latach spędzonych za granicą wróciła do rodzinnej Kornwalii, zaczęła szukać nowego zajęcia i sposobu na życie. Jedno i drugie znalazła, zakładając firmę wynajmującą nietypowe domy wakacyjne – budynki gospodarcze i przemysłowe, chatki na odludziu czy zawieszone na klifach kryjówki. Jednym z tych miejsc jest mieszkalny wóz. Wypatrzyła go na jednej z kornwalijskich farm, bardzo podobnej do miejsca, w którym spędziła dzieciństwo. Pojazd prezentował się skromnie. Miał potencjał, ale żeby go wydobyć, trzeba było kilkunastu miesięcy planowania i pracy. Projekt adaptacji przygotował architekt Peter Wonnacott, a budową zajął się partner Sarah.
Rozważnie i romantycznie
Życie w prawdziwym "cygańskim" wozie na dłuższą metę mogłoby okazać się zbyt spartańskie dla większości turystów. Gdy stanął na docelowym miejscu, nowi właściciele rozbudowali go więc, dołączając przybudówki. Założyli instalację elektryczną, ogrzewanie i doprowadzili wodę. Dzięki temu mogła powstać łazienka z wanną i osobnym prysznicem.
Lista wygód
Kuchnia wyposażona została we współczesne udogodnienia, zmywarkę, ekspres, pełnowymiarową kuchenkę z piekarnikiem. W sypialni zmieściło się szerokie, dwuosobowe łóżko, w salonie kanapa i fotel.
Jak z westernu
Wnętrze stylizowane jest na dom wędrowców z amerykańskich prerii. We wnętrzu dużo jest drewna w naturalnym kolorze. Niezależnie od praktycznego olejowego ogrzewania, w domu musiał znaleźć się piecyk-koza z zapasem polan na podorędziu. Na ścianach zawisły części uprzęży, miedziane i emaliowane naczynia, wizerunki indiańskich wojowników. Na półkach można wypatrzeć kolekcję starych westernów. Gadżety z Dzikiego Zachodu sąsiadują z miejscowymi starociami, wyszukanymi przez właścicielkę i starannie odnowionymi. Niektóre z tych przedmiotów to drobne bibeloty, inne, jak żeliwna wanna i metalowy stelaż łóżka, stały się kluczowymi elementami wystroju.
Cieplarniane warunki
Najatrakcyjniejszą częścią domu jest obszerna weranda, równie długa jak sam wóz. Trzy przeszklone ściany i dach sprawiają, że z foteli i kanap doskonale widać położony niżej ogród i staw. To dobre miejsce na chłodniejsze, wietrzne dni – pod szkłem jest wtedy przytulnie. Żeby miłe ciepło nie zmieniało się latem w upał, frontową ścianę zaopatrzono w szerokie drzwi tarasowe i szereg okien zapewniających odpowiednią wentylację. Donice rozstawione między meblami z palet i na schodach łączą werandę z ogrodem. Zwłaszcza że pędy ozdobnych traw i gałęzie krzewów sięgają przez okna do wnętrza budynku.
Pozory mylą
Falista blacha na elewacji pokryta jest miejscami rdzą. Skorodowany metal sąsiaduje z poszarzałym od deszczu i słońca drewnem. To jednak tylko dekoracja. Pod tym zużytym płaszczem kryje się solidna konstrukcja z izolacją termiczną, budynek nie traci więc łatwo ciepła. Weranda również zmniejsza stratą energii, w dzień nagrzewa się od słońca, zatrzymuje też wiatr, działając jak bufor chroniący przed niepogodą.
Na wakacje
Letni dom nazwany przez właścicieli Sundance zajął działkę w pobliżu wioski Trebudannon. Oprócz dźwięcznej nazwy senną miejscowość niewiele wyróżnia, ale w odległości kilku kilometrów leży zatoka Watergate z piaszczystymi plażami, restauracją prowadzoną przez kucharza-celebrytę Jamiego Olivera i tłumami surferów. W ciągu parunastu minut można się więc przenieść z cichej brytyjskiej prowincji do ruchliwego kurortu.
Domek najwyraźniej spodobał się turystom, wakacje trzeba planować z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Tygodniowy pobyt w kwietniu kosztuje 1050 funtów, za siedem dni w sierpniu trzeba zapłacić 1395 funtów.