W Łodzi są najtańsze mieszkania, a w Krakowie najdroższe
Przeciętny łodzianin musi na ratę kredytu hipotecznego za 50-metrowe mieszkanie przeznaczyć prawie 29 proc. swojej pensji. Mieszkaniec Krakowa potrzebuje wydać o połowę więcej, bo ponad 43 proc. Sprawdziliśmy relację cen mieszkań do zarobków na największych rynkach.
08.02.2016 13:52
Przeciętny łodzianin musi na ratę kredytu hipotecznego za 50-metrowe mieszkanie przeznaczyć prawie 29 proc. swojej pensji. Mieszkaniec Krakowa potrzebuje wydać o połowę więcej, bo ponad 43 proc. Sprawdziliśmy relację cen mieszkań do zarobków na największych rynkach.
To, że mieszkania w Warszawie są najdroższe spośród dużych miast, nikogo nie dziwi. Wszak to największy rynek pracy, centrum kulturalne, biznesowe i po prostu najbardziej ludne miasto Polski. Według danych Home Brokera i Open Finance za metr kwadratowy mieszkania w stolicy trzeba obecnie zapłacić średnio prawie 7,2 tys. zł. To jednak niewiele mówi, bo w Warszawie zarabia się przecież więcej niż w innych miastach. Dlatego sprawdziliśmy, jak mają się ceny nieruchomości na największych rynkach w relacji do zarobków w nich publikowanych przez Główny Urząd Statystyczny. Nadal jest to oczywiście obliczenie oparte na średnich, ale pokazuje zróżnicowanie owych średnich w poszczególnych ośrodkach miejskich, a wnioski są interesujące.
Jaką część pensji trzeba przeznaczyć na ratę kredytu?
**
**
Źródło: Home Broker; Założenia: 50-metrowe mieszkanie kupowane za średnią cenę mkw.
(na podst. Indeksu Cen Transakcyjnych), przeciętna pensja wg GUS po 3Q2015.
W pięciu z dwunastu przebadanych ośrodków miejskich (dla tylu mieliśmy odpowiednią bazę statystyczną, by uznać dane za wiarygodne) osoba kupująca 50-metrowe mieszkanie na kredyt (dysponująca 20-proc. wkładem własnym) musi liczyć się z miesięczną ratą przekraczającą tysiąc złotych. W pozostałych siedmiu będzie niższa, z czego najmniej trzeba odkładać w Łodzi. Kupując tam 50-metrowe mieszkanie za średnią cenę 3669 zł za mkw., należy przygotować się na wydatek na poziomie 183,5 tys. zł, co przy 20-proc. wkładzie własnym i kredycie na 25 lat oznacza przy obecnych warunkach miesięczne obciążenie w wysokości 793 zł. W relacji do opublikowanej przez GUS przeciętnej pensji wychodzi na to, że jest to prawie 29 proc. Czyli łodzianin niemal co trzecią zarobioną złotówkę przelewa na konto kredytowe.
W większości miast rata kredytowa pochłania między 30 a 40 proc. przeciętnej pensji, w Warszawie i Krakowie ta górna granica jest przekroczona. Mieszkańcy stolicy muszą wydać na nieruchomość 41,1 proc. zarobków, a Krakowa – aż 43,2 proc. Przeciętnemu łodzianinowi spłacającemu kredyt na 50-metrowe mieszkanie zostanie po uwzględnieniu innych mieszkaniowych opłat (czynsz, media) około 1500 zł na życie. Łatwiej jest parom, gdyż wtedy na budżet domowy składają się pensje dwóch osób, a koszt z tytułu zakupu i utrzymania mieszkania praktycznie jest taki sam.
Spojrzenie na ceny mieszkań w zestawieniu z zarobkami w danym mieście rzuca inne światło na to, gdzie nieruchomości są tanie, a gdzie drogie, aczkolwiek wygląda na to, że i tak mniej więcej pokrywa się to z nominalnymi cenami. Z największych rynków najtaniej kupić można mieszkanie w Łodzi, a najdrożej w Krakowie i Warszawie. Warto zauważyć, że rata kredytu pochłania co najmniej jedną trzecią zarobków, a to i tak w warunkach najniższych w historii stóp procentowych. Gdy stopy procentowe wzrosną, w górę pójdą i raty kredytowe i część pensji pochłaniana przez kredyt jeszcze wzrośnie.
Marcin Krasoń, Home Broker