Romans sztuki z miastem, czyli wielki powrót murali

Zaskakują, zdobią, nierzadko zachwycają albo budzą kontrowersje. Murale, czyli wielkoformatowa, ścienna sztuka, w szalonym tempie zyskują na popularności i bez wątpienia już od kilkunastu lat pełnią bardzo istotną rolę w ikonografii miejskiej, wybijając się wyraźnie na pierwszy plan spośród innych wizualnych form przekazu. Jeszcze do niedawna uznawane za sztukę niszową, dziś na stałe wkomponowały się w miejski krajobraz dając nowe życie nie tylko starym murom budynków, czy zapomnianym zaułkom, ale też wielu świeżo oddanym osiedlom mieszkaniowym, które pokochały street art… z wzajemnością.

Romans sztuki z miastem, czyli wielki powrót murali
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

11.10.2019 09:57

Nic tak nie odmienia szarych miast jak sztuka uliczna, która nie boi się dużego formatu i eksperymentów ze stylem i ekspresyjną formą. Współczesne murale potrafią wybić przechodniów z miejskiego pędu i wywołać szereg, niekiedy skrajnych, odczuć – od radości czy dumy aż po zdziwienie. Nowe oblicze sztuki muralu tworzy pole do interakcji między ludźmi, wprowadza element optymizmu, nadaje przestrzeniom kolorytu, a mieszkańcom pozwala budować więź z miastem. Wielkoformatowe dzieła niegdyś krytykowane na szeroką skalę, doczekały się wreszcie zasłużonego szacunku i statusu ważnego elementu przestrzeni miejskiej.

Obraz
© Materiały prasowe

Potwierdza to ogromna ilość prestiżowych konkursów, otwartych galerii i festiwali organizowanych przez władze polskich miast, angażujących uznanych artystów związanych ze sztuką muralu, a także rozkwit tzw. turystyki muralowej. Nasz rodzimy street art od wielu lat należy do ścisłej, światowej czołówki za sprawą silnej sceny muralowej - z dumą możemy pochwalić się pracami Etam Cru, czy Natalii Rak, którzy zupełnie odcinają się od powszechnie znanej i kultowej sztuki Banksy’ego.

Bardzo się cieszę, że w końcu i w Polsce sztuka ulicy zaczęła być zauważana i traktowana jako jeszcze jedna forma wypowiedzi artystycznej. Akceptujemy wreszcie jej obecność, co jest o tyle istotne, że murale mocno ingerują w przestrzeń publiczną. W krajach Europy Zachodniej i w USA ten nurt ma dłuższą tradycję, a ostatnio dynamicznie się rozwija – komentuje Ewa Mierzejewska, uznana historyk sztuki i współorganizatorka Targów Sztuki Dostępnej.

Obraz
© Materiały prasowe

Z JASKIŃ NA SUFITY I MURY

Najogólniej rzecz ujmując, mural to każdy obraz powstały bezpośrednio na ścianie i przy takim założeniu historia murali sięga malowideł z czasów prehistorycznych. Liczące sobie ponad 30 tysięcy lat wizerunki w Jaskini Chauveta we Francji i niewiele młodsze dzieła odnaleziono w słynnym Lascaux, Altamirze, egipskich piramidach, w budynkach mieszkalnych okrytych pyłem wulkanicznym Pompejów, czy w ruinach pałacu Knossos na Krecie. Węższa definicja ujmuje murale, jako wielkoformatowe dzieła dekoracyjne malarstwa ściennego, których korzeni możemy doszukiwać się w starożytnych freskach wykonywanych w kościołach i wnętrzach reprezentacyjnych.

Nie mniej, za kolebkę współczesnego muralu bezsprzecznie uznawany jest Meksyk, gdzie tradycja murali, sięga czasów międzywojnia. Wtedy właśnie ta forma artystycznej ekspresji zaczęła gwałtownie zyskiwać popularność i szybko stała się ikoną współczesnej sztuki ulicznej, tuż obok graffiti. Lata 20. i 30. XX wieku to czas aktywnej działalności Trzech Wspaniałych, czyli grupy artystów, w której skład wchodzili José Orozco, David Siqueiros i najlepiej chyba znany, Diego Rivera, mąż słynnej Fridy Kahlo. Ich wielkoformatowe malowidła ujmowały głownie temat historii kraju, promując idee marksistowskie oraz rewolucyjne hasła.

Obraz
© Materiały prasowe

Chociaż ich styl był skrajnie różny, to ich dziełom przyświecały te same idee polityczne. Artyści z Los Tres Grandes, oczywiście w różnych okresach czasu, mieszkali w Stanach Zjednoczonych, gdzie z powodzeniem spopularyzowali sztukę politycznie i społecznie zaangażowanych murali, która dość szybko „poniosła” się dalej w świat.

Chociaż od czasów starożytnych do epoki odrodzenia i baroku pierwotnym założeniem malowideł ściennych był wymiar czysto artystyczny, to z czasem zaczęto wykorzystywać ich potencjał w innych sferach. Murale stały się nośnikami treści reklamowych, a także sposobem wyrażenia poglądów na kwestie społeczne i polityczne. Wśród rzeszy anonimowych artystów tworzących w tym nurcie wyróżnia się kultowy już Banksy, który stał się kultowym komentatorem naszych czasów. Tajemniczy artysta z Bristolu zaczynał od graffiti, a z czasem swoje poglądy zaczął przedstawiać na miejskich murach za pomocą szablonów. Murale jego autorstwa dotyczą aktualnych problemów polityczno-społecznych, kpią z kultury masowej, obnażają głupotę władz i instytucji rządowych, czy koszmar wojny.

Nierzadko twórcy z kręgu street-art czy urban-art stają się prawdziwymi gwiazdami, a ich prace osiągają bardzo wysokie ceny na rynku sztuki. Co ciekawe, twórcy murali znad Wisły są bardziej znani za granicą niż u nas. Ważnym wydarzeniem, które pomogło zwrócić uwagę szerokiej publiczności na street-art, były pierwsze Targi Sztuki Dostępnej w marcu 2019. Podczas targów prace czołowych polskich artystów zaprezentowała galeria Brain Damage z Lublina, uchodząca za jedną z najbardziej renomowanych europejskich galerii związanych z nową sztuką ulicy. Ta sama galeria zaoferowała także do sprzedaży trzy grafiki Banksy'ego, co wywołało prawdziwą sensację na targach i poza nimi – dodaje Ewa Mierzejewska.

Murale Banksy’ego można oglądać głównie w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, jednak od niedawna można zobaczyć serię jego obrazów na murach zniszczonych domów w Strefie Gazy. Losy jego murali były różnie - niektóre zamalowano, inne szybko stały się atrakcją turystyczną, a niektóre sprzedano na aukcjach za niewyobrażalne sumy.

Obraz
© Materiały prasowe

CZAR PRL-u

Na naszym rodzimym podwórku murale zyskały ogromną popularność w czasach PRL. Ta forma sztuki doskonale służyła komunistycznej propagandzie i stała się wziętą bazą reklamową dla przedsiębiorstw, fabryk i instytucji państwowych, a czasem władze wykorzystywały ją, by wzmacniać robotniczy etos i ducha współpracy. W tym czasie na Zachodzie artyście tworzyli murale zaangażowane, które były nośnikami wartości i oczekiwań społecznych, więc i w Polsce w opozycji do działania władz, masowo powstawały anonimowe dzieła o charakterze krytykującym komunistyczny reżim w mniej lub bardziej dosłowny sposób. W latach 90. murale zostały zastąpione reklamami wielkoformatowymi, utraciły funkcję marketingową i powoli znikały z przestrzeni miejskiej – zamalowano je warstwami nowej farby albo odchodziły w niepamięć razem z budynkami przeznaczonymi do rozbioru.

W NOWYM WYDANIU

Kultura murali odrodziła się na polskich ulicach w zaskakującym tempie i z wielkim rozmachem, którego mogą nam pozazdrościć największe stolice sztuki. Polski street art, rozpoznawalny na całym świecie, reprezentują artyści i gigantyczne dzieła, obok których nie można przejść obojętnie. Etam Cru, M-City, Natalia Rak to tylko kilka przykładów wybitnych artystów, których pseudonimy czy nazwiska znane są nie tylko w Europie. Władze miejskie szybko dostrzegły ogromne korzyści z murali – to ukłon w stronę artystów, mieszkańców, ale także i turystów.

Obraz
© Materiały prasowe

W Poznaniu, Łodzi, Katowicach, Krakowie czy Gdańsku turystyka muralowa przeżywa renesans – władze miast organizują tu wiele festiwali, wystaw i innych inicjatyw związanych z rozwojem i propagowaniem sztuki muralu, a także oferują szereg wycieczek i alternatywnych przewodników szlakiem dzieł sztuki już obecnych w przestrzeniach miejskich. Samorządy i organizacje non-profit promujące polską sztukę gwarantują, że warto zboczyć z utartych ścieżek i podążyć w głąb miasta w poszukiwaniu wielkoformatowych obrazów, ukrytych w zakamarkach ulic, mostów, czy osiedli.

SZTUKA ULICY PRZYJAZNA MIESZKAŃCOM

Miasta nie tylko zapewniają przestrzeń wystawienniczą dla wielkoformatowych realizacji – to w nich dorastają i tworzą kolejne pokolenia znakomitych artystów, których murale upiększają budynki i ich otoczenia, ale też wzbogacają społeczności lokalne o ciekawe doświadczenia, nie tylko estetyczne. Murale bawią, koją, skłaniają do analizy, a czasem nawet „uwierają” - angażują mieszkańców na wiele sposobów. Nie dziwi więc fakt, że deweloperzy za pomocą tematycznych murali starają się nadać ton swoim inwestycjom, wyróżnić je na tle konkurencji i tym samym podkreślić, że street art, jako zjawisko artystyczne, ma swój udział w tworzeniu tożsamości społeczności lokalnych w obrębie osiedli. Trend na umieszczanie wielkoformatowych obrazów na terenie nowych osiedli mieszkaniowych umacnia się, a korzystają na tym wszyscy – artyści mogą podzielić się swoim talentem, a wspólnoty mieszkaniowe mogą pochwalić się kolejnymi dziełami godnymi wizyty niejednego miłośnika sztuki.

Murale są dość popularnym w ostatnich latach elementem zdobiącym zamknięte osiedla. Najlepiej świadczy o tym ilość naszych realizacji i te, które zostały zaplanowane. Wysoko cenimy sobie jakość wykonania i dopasowanie konceptu do otoczenia. Nasze prace są wynikiem działania zespołu utalentowanych artystów, a do projektowania murali zapraszamy najlepszych ilustratorów takich jak Tytus Brzozowski, czy Ania Rudak – komentuje Łukasz Bieniek ze studia Ideamo, odpowiedzianego m.in. za mural w stylu hygge na gdańskim osiedlu Vialo w nowej inwestycji dewelopera TPS Reapolis.

Źródło artykułu:Informacja prasowa
muralmuralestreet art
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)