Patent na wyginanie, czyli krzesło według Thoneta
Dla wielu nazwisko Thonet to synonim doskonałej jakości mebli, elegancji i innowacji. Kryje się też za nim niecodzienna historia rodzinnej firmy prowadzonej do dziś od sześciu pokoleń. Historia pasji, której nie pokonał ani czas, ani wojna. Historia z krzesłem tle…
13.04.2018 14:44
Życiowa pasja
Produkcję unikalnie giętych mebli zapoczątkował syn garbarza, Michael Thonet. Mając 23 lata, założył w 1819 r. swój własny zakład stolarski w zachodnioniemieckim Boppard nad Renem. Tam właśnie eksperymentował z techniką gięcia warstwowo klejonego forniru. Pierwszy sukces w tym zakresie zmaterializował się w postaci krzesła Bopparder Schichtholzstuhl w 1836 r. Michael kupił nawet fabrykę kleju, dzięki której mógł coraz efektywnie pracować nad swoimi projektami. Kilka lat później opatentował proces ich produkcji.
Thonet na salonach
Pod wrażeniem talentu Michaela Thoneta książę Klemens Wenzel von Metternich, spotkany przez mistrza stolarstwa w 1841 r. na targach w Koblencji, nakłonił go do przyjazdu do Wiednia. Michael przeprowadził się tam ostatecznie wraz z żoną i dziećmi. Sprzedał przynoszący coraz więcej strat zakład w Boppard i zajął się m.in. projektowaniem wyposażenia do pałacowych wnętrz w Palais Lichtenstein i Palais Schwarzenberg.
Rodzinny biznes
W 1849 r. wraz z czterema synami Michael otworzył w Wiedniu po raz kolejny własną firmę, Gebrüder Thonet (Bracia Thonet), czym mimowolnie wytyczył życiową drogę kolejnych pokoleń. W 1850 r. na Wielkiej Wystawie Światowej w Londynie zdobył brązowy medal za luksusowe krzesło nr 1 z giętego palisandru, co otworzyło przed firmą światowe rynki.
Pod wrażeniem "czternastki"
Prawdziwy przełom nastąpił jednak 10 lat później. Wtedy bowiem powstało tzw. krzesło wiedeńskich kawiarni, czyli nr 14 (dziś 214), z którego Michael zasłynął najbardziej. Otrzymał nawet za nie złoty medal na Wystawie Światowej w Paryżu w 1867 r. W popularnej wiedeńskiej Café Daum swego czasu znajdowały się wyłącznie krzesła projektu Thoneta.
Rewolucją było zastosowanie techniki gięcia na masową produkcję i możliwość składania każdego krzesła z kilku elementów. Pozwoliło to na podział procesu produkcji i wyspecjalizowanie pracowników w ściśle określonym zakresie. Ułatwiło ponadto transport produktów i zwiększyło tym samym ich konkurencyjność cenową. W paczce o pojemności metra sześciennego mieściło się aż 36 krzeseł do samodzielnego montażu! Nr 14 do dziś jest bestsellerem i sprzedaje się w milionach sygnowanych egzemplarzy rocznie.
Podbój czeskiej buczyny
W latach 50. powstawały kolejne fabryki mebli Thoneta, m.in. na terenie Czech w morawskich Korczanach oraz w miejscowościach Vsetin i Bystrice pod Hostynem. Umiejscowienie tam zakładów nie było przypadkowe. Thonet odchodził bowiem stopniowo od produkcji mebli z drewna klejonego, szukając gatunku, który najlepiej poddawał się formowaniu.
Idealny okazał się buk. Porastając gęsto czeskie lasy dostarczał cennego surowca i obniżał koszt jego transportu. Bukowe drewno zmiękczano w gorącej parze wodnej, a następnie układano w metalowych kołnierzach, gdzie zastygało w pożądanej formie.
Nowy rozdział
U początku lat 70. sklepy Michaela Thoneta były już m.in. w Hamburgu, we Frankfurcie, w Brukseli, Barcelonie, Rzymie, Moskwie, Chicago i Nowym Jorku. Sam założyciel miał wtedy na koncie liczne nagrody i medale ze światowych wystaw i imprez branżowych. Po śmierci nestora w 1871 r. rodzinna firma przeszła w ręce jego dzieci, Augusta i Karo, którzy nadal zachwycali świat nowymi projektami. W 1900 r. zaprezentowali konkurencyjny dla "czternastki" fotel 209, także złożony z sześciu elementów, tym razem ujętych jednak w jeszcze bardziej fantazyjną, przypominającą rzeźbę formę.
Tradycja w dobrym TONie
Po I wojnie światowej w wyniku trudnej sytuacji gospodarczej doszło do czasowej fuzji z inną spółką. Koncern Thonet – Mundus istniał w tej formie do 1940 r. Po II wojnie światowej firma straciła jednak zakłady produkcyjne w Europie Wschodniej w wyniku wywłaszczenia. Fabrykę w Bystrice pod Hostynem ogłoszono przedsiębiorstwem krajowym i nadano mu nazwę TON (Továrna Ohýbaného Nábytku, czyli Fabryka Mebli Giętych). Nieprzerwanie do dziś trwa tam produkcja wzorowana na tradycyjnej technologii, a tworzone meble cieszą się uznaniem w świecie. Potwierdzeniem tego jest chociażby kolekcja siedzisk Split, która otrzymała nagrodę Red Dot Award 2016 w kategorii Product Design.
Pokoleniowy monument
Podczas wojny sztandarowy sklep Thoneta w Wiedniu i część fabryk zostały zniszczone. Jednak już w 1953 r. firma wznowiła produkcję i wystawiła meble w nowojorskim MoMA. Wnuk Michaela Thoneta, Georg, wzniósł na nowo ze zgliszczy zakład w Frankebergu, gdzie niegdyś znajdowała się też główna siedziba przedsiębiorstwa i zgromadził tam liczne pamiątki związane ze swym dziadkiem. Tam też powstało muzeum, stanowiące niezrównane źródło informacji na temat historii firmy Thonet.
Powojenny rozkwit gospodarczy oraz współpraca z wybitnymi projektantami i architektami tamtego okresu szybko przywróciła marce dawny rozmach. Obecnie firmę prowadzi już szóste pokolenie potomków Michaela Thoneta.
Gięcie stali
Oprócz giętego drewna w meblach marki Thonet wykorzystuje się też stalowe rurki, które firma produkowała na światową skalę w latach 30. ub.w. Dzięki nim możliwe było np. zaprojektowanie krzesła wspornikowego bez tylnych nóżek, jednej z największych innowacji XX-wiecznego designu. Modele S32, S33, S64 są produkowane do dziś.
Ponadczasowy hit
O tym, że firma TON nadal ma się dobrze, świadczą ostatnie projekty. W 2018 r. marka zaprezentowała światu krzesło 118, autorstwa Sebastiana Herknera. Eleganckie, subtelne i oszczędne w formie. Zastosowano w nim kultywowaną przez Michaela Thoneta zasadę redukcji do możliwie najmniejszej liczby elementów. To doskonałe sprzęgnięcie tradycji z nowoczesnym minimalizmem.
Firma nadal opracowuje innowacyjne produkty, dbając o wysoką jakość materiałów i ponadczasowy design. Czym zaskoczy nas kolejnym razem?