Niech już zaczną grzać! No właśnie, od kiedy?

Jeszcze jakiś czas temu rozpoczęcie sezonu grzewczego było zwiastowane temperaturą, która o godzinie 19.00 przez trzy dni z rzędu przy gruncie wynosiła poniżej 12°C. Zasada niby prosta, ale wzbudzała wiele kontrowersji. Obecnie sezon grzewczy teoretycznie obowiązuje cały rok. Polemiki trwają jednak nieustająco.

Niech już zaczną grzać! No właśnie, od kiedy?
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com

14.09.2017 | aktual.: 15.09.2017 10:52

Jeszcze kilka tygodni temu niejeden narzekał na wynoszące ponad 30°C upały. Dziś wielu skarży się na chłód panujący na dworze. W niektórych blokach już rozpoczęto sezon grzewczy, w innych jeszcze nie. Dlaczego tak się dzieje?

W naszym klimacie możliwość zapewnienia ciepła w bloku mieszkalnym istnieje przez cały rok. To jednak od zarządców nieruchomości zależy, kiedy gorąca woda popłynie rurami do kaloryferów. Umowa o dostarczaniu ciepła do budynków jest zawierana z dostawcami przez wspólnoty mieszkaniowe czy spółdzielnie i to one właśnie, każda niezależnie, decydują o faktycznym rozpoczęciu sezonu grzewczego.

Dlatego też wszelkie skargi związane z opóźnieniem realnego sezonu grzewczego należy kierować właśnie do zarządców danego bloku czy kamienicy, a nie do podmiotu dostarczającego energię. Fala zażaleń to już coroczna tradycja, obejmująca długą listę zmarzniętych lokatorów. Teoretycznie wspólnoty i spółdzielnie powinny natychmiastowo reagować na prośby mieszkańców, jednak ci często otrzymują w odpowiedzi informację, że na rozpoczęcie sezonu grzewczego jest jeszcze zbyt ciepło na zewnątrz. Czasem jest to mniej lub bardziej uzasadnione. Niekiedy wystarczą dwa lub trzy chłodniejsze dni, by spółdzielnie tonęły w listach od interesantów albo były atakowane z ich strony ciągłymi telefonami. Rzeczywiście – jeśli załamanie pogody jest chwilowe, włączenie grzejników warto niekiedy opóźnić – korzystanie z nich kosztuje, a każdy szuka oszczędności, co także przekłada się na domowe rachunki.

Niekiedy jednak brak zrozumienia ze strony urzędników nie jest racjonalny. Niestety nie ma jasnej podstawy, do której można byłoby się odwołać w takich sytuacjach. W ustawie brakuje precyzyjnej odpowiedzi na pytanie, w jakim przedziale czasowym kaloryfery powinny być gotowe do pracy. Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Gospodarki z 15 stycznia 2007 roku grzejniki powinny zostać uruchomione „w okresie, w którym warunki atmosferyczne powodują konieczność ciągłego dostarczania ciepła w celu ogrzewania obiektów”.

W praktyce jednak włączanie kaloryferów odbywa się we wrześniu lub w październiku i pracują one zwykle do później wiosny. Kiedy przez kilka kolejnych dni na zewnątrz panuje poniżej 10°C, jest to ostatni sygnał, że w blokach niechybnie rozpocznie się sezon grzewczy. Zanim to nastąpi, należy odpowiednio przygotować grzejniki. Zwykle informuje o tym obwieszczenie umieszczane przez wspólnotę czy spółdzielnię na klatce schodowej. Mieszkańcy są standardowo proszeni o sprawdzenie stanu kaloryferów, rur i przyłączy oraz o zgłaszanie ewentualnych niepokojących symptomów jeszcze przed sezonem grzewczym. Muszą też w danym terminie odkręcić zawory, co zapobiega zapowietrzeniu kaloryferów. Problemy z ogrzewaniem mają niekiedy przyczynę w instalacji. Jeśli u sąsiada rozchodzi się już przyjemne ciepło, a u nas nie, trzeba zgłosić awarię administratorowi budynku, który odpowiada za techniczny stan instalacji nie tylko w sezonie grzewczym.

Przyjęło się, że temperatura w mieszkaniu nie może spadać poniżej 16°C, co jednak dla niektórych i tak jest katastrofalną wizją. Sytuacje, kiedy zarządca budynków ziębi mieszkańców, należą na szczęście do sporadycznych. Większość kieruje się rozsądkiem i pozytywnie reaguje na sygnały ze strony mieszkańców domagających się rozpoczęcia sezonu grzewczego.

Źródło artykułu:WP Dom
kaloryferogrzewanieogrzewanie domu
Wybrane dla Ciebie