Nie ma domu bez prądu. Sprawdziliśmy, ile trzeba zapłacić za montaż instalacji elektrycznej
Obecnie nie można sobie wyobrazić domu bez instalacji elektrycznej. Jej koszt jest niebagatelny, a o fachowca trudno i coraz bardziej się cenią. W każdym razie trzeba być przygotowanym na wydatek od kilku, nawet do kilkudziesięciu tysięcy złotych.
28.09.2018 | aktual.: 28.09.2018 12:49
Komfort i bezpieczeństwo
To właśnie dlatego odpowiedne wykonanie instalacji elektrycznej jest takie ważne. W jednej strony zależy od tego jakość i wygoda naszego życia, bo przecież posługujemy się coraz większą liczbą urządzeń elektrycznych. Ba, wystarczy policzyć wszystkie ładowarki, jakie mamy. Z drugiej strony o pożar nietrudno, więc od tego, w jaki sposób została ona zrobiona, zależy bezpieczeństwo wszystkich domowników. Nie wspominając już o zwykłym porażeniu prądem.
Wynika z tego jedna, ale bardzo ważna zasada: na bezpieczeństwie nie warto oszczędzać. Lepiej dołożyć parę złotych, niż korzystać z najtańszych materiałów i wątpliwych umiejętności pseudofachowców, a potem martwić się, czy wszystko będzie dobrze działać, albo, co gorsza, bez końca to naprawiać. Tym bardziej, że, jak zaraz zobaczymy, nie chodzi tu o miliony złotych.
Od czego zależy cena?
Oczywiście każdy dom będzie inny i, w związku z tym, różnić się będzie cena instalacji. Od czego, w takim razie, będzie ona przede wszystkim zależeć?
Podstawową jednostką rozliczeniową w tym wypadku jest tzw. punkt elektryczny. Może to być np. gniazdo elektryczne lub włącznik. W zależności od tego, ile ich jest i jak zostały rozmieszczone, zależy ilość pozostałych materiałów koniecznych do jej położenia (np. kabli)
, a także koszt robocizny. Oczywiście musimy myśleć o tym, żeby gniazd było na tyle dużo, żeby łatwo, wygodnie, a więc bez zbędnej „gimnastyki”, podłączyć wszystkie niezbędne urządzenia elektryczne. Chcemy też, żeby pomieszczenia były dobrze oświetlone, a dostęp do włączników dogodny.
Koszt wykonania jednego punktu elektrycznego szacuje się w granicach 30-50 zł. Można przyjąć, że na dom o wielkości ok. 150 m2 powierzchni użytkowej będzie przypadać ponad 50 takich punktów.
Do tego trzeba oczywiście doliczyć koszt materiałów: włączników, gniazd, kabli itp. Tu ceny są bardzo zróżnicowane i zależą od tego, na jakim poziomie chcemy mieć wykończone wnętrze. Gniazdo elektryczne kupimy już za 10 zł sztuka, od tego poziomu zaczynają się również ceny włączników. Warto jednak mieć świadomość, że znajdziemy te elementy zarówno w cenie kilkunastu, jak i kilkudziesięciu, a może nowej kilkuset złotych.
Dodatkowo zapłacimy za ich montaż (tzw. biały), czyli, mówiąc dosłownie, przykręcenie do ściany wszystkich gniazd, wyłączników czy kinkietów. W tym wypadku będzie do kilkadziesiąt złotych od sztuki: około 20 zł za jedno gniazdo i mniej więcej 60 zł za montaż oświetlenia (za jeden punkt)
Niezbędne będą kable. Obecnie, z racji sporego obciążenia instancji (duża liczba prądożernych urządzeń), powszechnie stosuje się droższe kable miedziane, dużo lepsze niż używane wcześniej aluminiowe. 100 metrów trójżyłowego przewodu miedzianego kosztuje średnio nieco powyżej 200 zł. W każdym razie nie będzie błędem przyjęcie, że za jeden punkt wraz z materiałem zapłacimy około 90 zł, i to raczej powyżej tej kwoty.
W zasadzie niemożliwe jest oszacowanie kosztu robocizny. Problem w tym, że obowiązują tu ceny umowne. I to w jak najbardziej dosłownym tego słowa znaczeniu: majster przychodzi, patrzy, co jest do zrobienia, i mówi, ile to będzie kosztować.
Jakie będą w takim więc łączne koszty wykonania gotowej, podstawowej instalacji elektrycznej? Kilka tysięcy złotych. Mówiąc precyzyjnie - może to być np. w granicach 6 tys. za dom, z naszego wcześniejszego przykładu, o powierzchni 150 m2. Jest to dość realistyczna ocena, gdyż według innych dostępnych źródeł za położenie instalacji w nieco tylko większym domu zapłacimy od 6 do 10 tys. zł. Oczywiście jest to cena średnia, a czasy mamy takie, że również w tym wypadku górna granica w zasadzie nie istnieje i zależy to tylko od zasobności portfela.
Dodatki będą kosztować
Warto jednak zwrócić uwagę na to, o czym powiedzieliśmy, że będzie to montaż podstawowej instalacji. Jest kilka dodatkowych elementów, które mają wpływ na końcową cenę.
Po pierwsze, zawsze droższy będzie remont i wymiana instalacji, niż położenie jej od początku, w gołych murach. Powód jest oczywisty: jeśli wchodzimy do wnętrza w stanie surowym, mamy w zasadzie nieograniczone możliwości co do materiałów i sposobów ich wykorzystania. W przypadku remontu musimy wziąć pod uwagę zastosowane wcześniej rozwiązania. Ich przystosowanie do nowych warunków będzie wymagało więcej zachodu, co niewątpliwie odbije się na kosztach, m. in. robocizny.
Cenę instalacji podniosą też wszystkie dodatki, które jednak od strony funkcjonalnej stają się pewnym standardem. Chodzi to o takie rzeczy jak domofon (ok. 300 zł za punkt) czy coraz popularniejszy videodomofon, którego całkowity koszt (z kamerą i kolorowym monitorem LCD) może wynieść powyżej 2 tys. zł. W stosunku do tego grosze zapłacimy za montaż gniazda antenowego (20 zł) czy komputerowego (25 zł). Dodatkowo zapłacimy również np. za montaż kuchni elektrycznej (indukcyjnej) – w granicach 65 zł, a także za system alarmowy, który pojawia się w nowych domach coraz częściej. Można przyjąć, że w tym wypadku będzie to 80-90 zł za punkt.
Wiele co bardziej przezornych osób myśli też o własnym zasilaniu w przypadku awarii sieci elektrycznej. Chodzi tu o posiadanie własnego agregatu prądotwórczego (umieszczonego najczęściej w piwnicy lub innych pomieszczeniach gospodarczych), niezbędnego okablowania oraz punktów świetlnych z najbardziej newralgicznych punktach domu: klatka schodowa, korytarz, kuchnia czy łazienka. Założenie takiej instalacji awaryjnego zasilania będzie kosztować w granicach 800 – 1600 zł.