Mieszkanie do mieszkania. Fiński modernizm w poznańskiej realizacji
Inspiracja dla położonego na poznańskiej starówce mieszkania przyszła z północy kontynentu. Miało być prosto, funkcjonalnie, żadnego blichtru czy fikuśnych, dekoracyjnych form, za to z wyraźnie dominującą rozgrzewająca nutą naturalnego drewna. Ot, zwyczajne mieszkanie do mieszkania. Ale ponieważ jego właściciel jest jednocześnie architektem, z pełną świadomością wykorzystał siłę prostoty i zachowawczość formy.
20.03.2020 13:17
Informacja prasowa Komandor
Nie ukrywam, że od zawsze fascynował mnie fiński modernizm, tak bliski i człowiekowi, i naturze – mówi Łukasz Pruchniewicz, któremu w przełożeniu skandynawskich koncepcji na realia niewielkiego metrażu rodzimej realizacji pomogli eksperci Grupy Komandor.
Mieszkanie, choć faktycznie nieduże, bo mieszczące się na 44 metrach kwadratowych, ma niewątpliwą zaletę w postaci antresoli, która zajmuje połowę tej przestrzeni. Parter zorganizowano w czytelnym układzie funkcjonalnym, obejmującym część wejściową, która wprowadza rozejście do pomieszczeń na kondygnacji: salonu z aneksem kuchennym, gabinetu oraz łazienki.
W strefie dziennej dominuje naturalne drewno, w które ubrane zostały proste meble umiejscowione na białej żywicznej posadzce, a na pierwszy plan wybija się – w myśl idei modernistycznych – ich aspekt użytkowy. Zaprojektowana na potrzeby mieszkania klatka schodowa, wydzielona jest ażurową ścianką, by pozbawić ją klaustrofobicznych odczuć podczas wchodzenia po schodach prowadzących na piętro. Tam, pod częściowo spadzistym dachem, sytuuje się sypialnia gospodarza.
Wracając na parter: aneks kuchenny stanowi zabudowa meblowa w jasnym drewnie wraz z wiszącymi szafkami sięgającymi sufitu. Pomiędzy nimi rozciąga się grafitowy pas panelu nad blatem, oba wykonane z tego samego materiału – kamienia. W sąsiadującym salonie, gdzie otwarte półki na książki w zbliżonej barwie drewna, wypełniają przestrzeń pod schodami, palmę pierwszeństwa, jeśli chodzi o przykuwanie uwagi, dzierży narożnik w głębokim, morskim odcieniu z kroplą energetycznej czerwieni na poszewce poduszki. Położony na parterze gabinet jest już nie tylko prosty w swoim charakterze, ale zdecydowanie minimalistyczny.
Oprócz typowego biurka do pracy znajdziemy tam ciekawie wkomponowany mebel – metalowy regał w czarnym satynowym wykończeniu, który kształtem odzwierciedla ten z salonu, z tą różnicą, że jest wbudowany w ścianę pod schodami. To jeden z wielu elementów, które specjaliści Komandora zaprojektowali specjalnie dla architekta zgodnie z potrzebami, jakie narzucało niewielkie mieszkanie z klatką schodową pośrodku.
Łazienka także przywodzi na myśl klasykę skandynawskiego wzornictwa, tym razem w jego geometrycznym czarno-białym wydaniu. Białe prostokątne płytki rozdzielone kontrastową fugą, czarna matowa armatura, proste neutralne półki i sanitariaty oraz prysznic bez brodzika czynią to pomieszczenie chłodnym w wyrazie, ale poprzez skojarzenia ze stylem północy, bliskie reszcie mieszkania. Mieszkania, które niejako stanowi tło, dla tego co w nim najważniejsze – domownika.
To właśnie jego preferencje wynikające z metrażu i bryły pomieszczenia na poddaszu stały u podstaw projektu mebli do sypialni, w której z założenia miało niepodzielnie rządzić naturalne drewno. Oprócz łóżka z oferty Komandora, obejmuje on zespoloną z nim nowoczesną, choć także ciepłą w odbiorze zabudowę meblową. Na jej fronty składa się system przesuwny Szafir w kolorze Anody Grafitowej z wypełnieniem z płyty laminowanej Dąb Słoneczny oraz wypełnieniem z, często stosowanego ostatnio w szafach, przezroczystego szkła. Znajdziemy tam też fronty uchylne, podświetlane drążki ledowe oraz szuflady ubraniowe i półki na buty.
Architekt zdecydował się na współpracę z Komandorem ze względu na renomę marki specjalizującej się w zabudowach na wymiar.
Elastyczność i wysoka jakość zarówno, jeśli chodzi o obsługę, jak i rozwiązania techniczne producenta sprawiły, że udało mi się w całości osiągnąć zakładane ambitne cele odnośnie charakteru i funkcjonalności mieszkania – przekonuje.
Jeszcze jeden ciekawy wątek w tej realizacji stanowi niejednoznaczność granic pomieszczeń, ich płynność i wzajemne przenikanie się stref otwartych i wydzielonych. O ile w przypadku strefy dziennej sprawa jest oczywista – salon jest połączony z kuchnią, o tyle gabinet jest zamknięty na poziomie akustycznym – dostępu niepożądanych dźwięków podczas pracy bronią szklane drzwi, które ze swej natury nie stanowią bariery wizualnej.
Tymczasem w sypialni zastosowano inne rozwiązanie, choć spójne z koncepcją mieszkania otwartego. Nie ma tu drzwi, a fizyczne wydzielenie powstało za sprawą żeberkowanej balustrady, będącej kontynuacją motywu klatki schodowej, która dodatkowo – odbija się w lustrze pokrywającym uchylne drzwi szafy Komandora w przedpokoju. Łukasz Pruchniewicz przyznaje, że niespodziewanie dla samego siebie, dopiero po przeprowadzce odkrył niesamowite efekty świetlne, które funduje światło sączące się wieczorami spomiędzy ażurowych elementów, będąc kolejnym argumentem na rzecz niezwykłości tego „zwykłego mieszkania do mieszkania”.
Informacja prasowa Komandor