Kolorowe i dzikie mieszkanie menedżera. Tak nakręca go do życia
29.09.2017 | aktual.: 02.10.2017 07:31
Wystarczy jedno słowo, by opisać mieszkanie Martina, menedżera PR niemieckiej firmy „Und Gretel” produkującej organiczne kosmetyki. Voglwuid, bawarskie słowo oznaczające coś ekscentrycznego, kolorowego, dzikiego najlepiej oddaje charakter Martina. I tu właściwie moglibyśmy zakończyć naszą historię, ale tego nie zrobimy. Wciąż jest wiele do odkrycia!
Martin Schmieder zdecydowanie nie potrzebuje projektanta wnętrz. W swoim domu sam jest kuratorem, który decyduje o stylu swojej wnętrzarskiej kolekcji. Czego nie może mu w niej zabraknąć? Serca, duszy, humoru – i kilku zwierzęcych towarzyszy.
Ekscentryczna mieszanka
Mieszkanie Bawarczyka łączy disnejowską „Żyjącą pustynię” z pasją kolekcjonerską i zamiłowaniem do osobliwości. Ta niezwykła kraina spodobałaby się pewnie Pippi Pończoszance, która powtarzała: „Urządzam swój świat tak, jak mi się podoba”! Ekscentryczna mieszanka, którą możemy tu podziwiać, to kwintesencja stylu kidult (kid-dziecko + adult-dorosły).
Udomowione flamingi
Flamingi spotyka się w strefie klimatów ciepłych i gorących całego świata – oraz w mieszkaniu Martina w Berlinie. Muzeum Historii Naturalnej znajduje się nieopodal, a nasz gospodarz ma tam roczny bilet wstępu, co nie pozostało bez wpływu na jego styl. „Moje mieszkanie przypomina małe muzeum”. Rzeczywiście! Wszystkie eksponaty zostały starannie wybrane i stylowo rozmieszczone – dokładnie jak w muzeum.
Zdobycze z pchlich targów
Poza flamingami zobaczymy też żurawie, żuki, cały porcelanowy zwierzyniec i wiele ciekawych okazów w ramkach, które do mieszkania Martina trafiły wprost z pchlich targów lub sklepów z antykami. Oprawione zdjęcia, pudełka z motylami i owadami tworzą osobliwą i jednocześnie fascynującą galerię.
Próbować, próbować...
Co radzi Martin w kwestii stylu? Próbować, próbować, próbować… i tworzyć odważne połączenia. Dlatego właśnie obok poduszek w poszewkach zrobionych na drutach przez mamę Martina i dekoracji Westwing zobaczymy także przedmioty designerskie i dodatki w stylu vintage – na przykład stół z lat dwudziestych.
Szczęście w sypialni
Niebanalnych zestawień nie brakuje także w sypialni. Martin uwielbia kolory i wyraziste wzory, jak na przykład flamingi na tapecie. Jak zareagowali znajomi Martina na taką dekorację? „Przepowiadali, że w tak urządzonej sypialni z pewnością mi się nie poszczęści. Ale nie mieli racji”! – śmieje się Martin. Jego chłopak, Salim, namalował nawet w prezencie obraz przedstawiający flaminga. Obraz stoi teraz na stoliku nocnym i każdego ranka wprawia Martina w dobry humor.
To, co ma znaczenie
Co powinno znaleźć się w idealnym mieszkaniu? Według Martina sprzęty i dekoracje, które pomagają wyrazić siebie, oraz rzeczy, które mają znaczenie dla właściciela. Wygląda na to, że mieszkanie naszego gospodarza jest już bliskie ideału. Udało mu się stworzyć własny świat, którego urokowi nie sposób się oprzeć.
Materiał pojawił się w serwisie dzięki uprzejmości Westwing.pl.