Jak się pozbyć muszek owocówek? Wypróbuj domowe sposoby bez chemii

Nie trzeba wiele, żeby zaprosić je do mieszkania. Wystarczy otwarte okno, trochę ciepła, a do tego ustawiona na stole patera z winogronami, zapomniana szklanka z resztkami kompotu albo garnek z konfiturami. Szczególnie kuszący okazuje się gąsior z fermentującym winem, ale muszki owocówki nie są wybredne. Pojawią się wszędzie tam, gdzie czekają na nie dojrzałe albo wręcz nadpsute owoce. Nad takimi przysmakami często krąży cała chmura małych insektów.

Dorosły osobnik ma najwyżej trzy milimetry długości, jego larwy i jaja są wręcz niezauważalne. Łatwo można przynieść je wraz z zakupami z targu czy sklepu. Gdy już gdzieś zagoszczą, szybko ich przybywa. W sprzyjających warunkach od złożenia jaja do osiągnięcia przez owada dorosłości mija zaledwie tydzień, a potomstwo jednej samicy można liczyć w setkach. Stada much nie tylko brzydzą – bywają też zagrożeniem. Muszki owocówki roznoszą bakterie, zarodniki grzybów i pleśni, powodują psucie się żywności. Mało kto uważa też zakażone owoce za apetyczne. Z muszkami można walczyć za pomocą środków chemicznych, ale to co szkodzi małym szkodnikom, może też niekorzystnie wpływać na zdrowie ludzi. Bezpieczniejsze rozwiązania można znaleźć w starych poradnikach.

Większość babcinych sposobów na walkę z owocówkami polega na zwabieniu owadów w pułapkę. Może nią być butelka częściowo wypełniona octem, z dodatkiem kilku kropel płynu do mycia naczyń czy mydła. Zapach octu jest dla muszek bardzo atrakcyjny, przyciąga je nawet z odległości kilkunastu metrów. Skuszone owady topią się w lepkim płynie. Ocet można zastąpić odrobiną wina albo owocowego soku.

Nieco więcej pracy wymaga pułapka, w której wabikiem są rozgniecione owoce. Masę umieszcza się w misce lub głębokim talerzu, a następnie zakrywa folią spożywczą. Na koniec trzeba jeszcze przebić folię w kilkunastu miejscach. Owady wejdą przez te otwory, ale nie będą umiały znaleźć wyjścia.

Do walki z uciążliwymi owadami można wykorzystać także odkurzacz. Pęd powietrza wciągnie chmurę muszek w ciągu kilku chwil, po pewnym czasie zabieg trzeba powtórzyć. Sposób jest doraźny, ale daje efekty błyskawicznie, więc może się sprawdzić np. przed przyjęciem gości.

Butelka czy wazonik z octem nie rzucają się w oczy, można je dyskretnie ustawić w mało widocznym miejscu. Lep na muchy jest pod tym względem bardziej kłopotliwy. Na kleistej powierzchni każdy owad jest widoczny jak w gablocie. Choć obsypane czarnymi punktami paski nie wyglądają atrakcyjnie, nie można odmówić im skuteczności.

Domorośli winiarze wiedzą, jak kłopotliwa może okazać się wizyta owocówek. Bakterie, które owady przenoszą na swoich ciałach, mogą zmienić przebieg fermentacji. Zamiast wina w gąsiorku powstaje wówczas… kilkadziesiąt litrów octu. Z tego powodu wylot butli zatyka się korkiem z rurką fermentacyjną. Wlana do niej woda nie jest barierą dla wydzielającego się dwutlenku węgla, za to muszki nie mogą jej przebyć.

A może lepiej przestraszyć niż zwalczać? Muszki unikają zapachu bazylii i mięty, doniczka z ziołami postawiona w pobliżu owoców działa jak tarcza. Nie można jednak przeceniać skuteczności tej osłony, zapach owoców może się okazać zbyt kuszący dla owadów.

Nawet najlepsze pułapki nie pomogą, jeśli na muszki czekać będą stosy jedzenia. Żeby pozbyć się ich na dłużej, trzeba wyrzucać zepsute owoce, a dojrzałe przechowywać w lodówce.