Drugie życie mebli. Niechciane przez rodziców i dziadków, pokochane przez młode pokolenie
Renowacja mebli i przywracanie na salony wzorów sprzed 50-60 lat to trend, który opanował wnętrza na dobre. Czy to tylko chwilowa moda, czy też nowe podejście do konsumpcjonizmu? Odpowiedzi szuka Małgorzata Stasinowska, właścicielka marki GOOD INSIDE promującej odnowione meble z duszą.
14.03.2018 | aktual.: 15.03.2018 16:05
Boom inwestycyjny za czasów Gierka przyniósł znaczącą zmianę. Budowało się wówczas masowo. Choć własne M2 przestawało być nieosiągalnym luksusem, przydział mieszkań wciąż był odgórnie sterowany, a jakość wykonania budowanych naprędce bloków pozostawiała wiele do życzenia. Bloki z wielkiej płyty miały stanowić szybką odpowiedź na potrzeby mieszkaniowe Polaków. Natomiast zmiana sytuacji mieszkaniowej, czyli dużej liczby ludzi posiadających swoje własne M, nie szła w parze z większym zainteresowaniem wzornictwem. W polskich domach wciąż dominowało tradycyjne wyposażenie.
Typowy wystrój to m.in. meble na wysoki połysk, wzorzyste dywany, porcelana i kryształy. Prowadzone w latach 70. badania Instytutu Wzornictwa Przemysłowego wykazały znaczną rozbieżność między wyobrażeniami projektantów a lubianym przez Polaków stylem życia. Wiele projektów ze względu na ograniczenia technologiczne nie weszło w życie, mimo że projektanci tworzyli wówczas niezwykle odważnie. Oni patrzeli w stronę nowoczesności, natomiast typowy Kowalski miał trochę inny problem - był skazany na to, co dostępne. Każdy mieszkał niemalże identycznie, a na pewno bardzo podobnie.
Sentymentalizm
Mimo iż poziom życia wielu Polaków był mocno wyrównany, w tamtych realiach gospodarczych żyło się po prostu inaczej. Nie było czegoś takiego jak popyt i podaż, a wszystko było sterowane przez politykę - to dawało jedną, jedyną wartość, którą moi rodzice zawsze wspominali - czas wolny. Moje wspomnienia z dzieciństwa to gry i zabawy w domu, życie bardzo rodzinne. Dlatego też przedmioty
z tamtego okresu wpływają na większość dzisiejszych 35-40-latków bardzo sentymentalnie. Ani ja, ani młodsi ode mnie nie staliśmy w kolejkach za podstawowymi dobrami. Stali nasi rodzice. My mieliśmy świat coraz bardziej kolorowy, z gumami Donald albo Turbo, a nasi rodzice borykali się z brakiem zatrudnienia i generalnie złą sytuacją gospodarczą kraju po upadku systemu.
Mojemu pokoleniu i pokoleniu młodszych, design z lat 70., 80. i 90. nie kojarzy się tak źle, jak naszym rodzicom. Oni codziennie walczyli z trudną polską rzeczywistością, my po prostu dojrzewaliśmy w swoim świecie. Podczas targów, gdy pokazujemy nasze fotele po renowacji, często słyszę: "u nas w domu takie były".
Świadomość
Pamiętam czasy, kiedy nie było torebek jednorazowych, a nasze mamy chodziły na zakupy z koszykiem wiklinowym. Potem jednorazówek było zatrzęsienie. Taki negatywny efekt dostatku i rozwoju.
Pokolenie moich rodziców i kilka pokoleń dalej musiało nauczyć się wyrzucania śmieci do śmietników/kontenerów, kiedyś śmieci wyrzucało się na pole, od niedawna uczymy się segregacji
a młodzi? Młodzi, czyli pokolenie Z jest już tak wychowane, że raczej ich dziwi wyrzucanie śmieci do lasu. Oni już są wychowani po pierwsze w większej świadomości - że wyrzucanie odpadów do lasu jest złe, a po drugie, inaczej funkcjonują. Oni po prostu będą czekać, aż miejskie służby porządkowe przyjadą i wyczyszczą kontener jeśli jest pełen. Jak służby nie przyjadą to pewnie będą tego egzekwować. Ich świadomość o tym, że przyroda nie nadąża regenerować się tak szybko, jak jest eksploatowana jest większa niż jeszcze świadomość mojego pokolenia, dlatego nie wyrzucają odpadów do środowiska. Dla nich ratowanie każdego kawałka drewna ma większy sens niż dla większości osób z mojego pokolenia, a na pewno dla pokolenia Baby Boomers urodzonych w latach 46-64, czyli głównie naszych rodziców.
Jaki jest efekt tego sentymentalnego powrotu i większej świadomości? Przywracanie do życia starych przedmiotów. Ostatnio sporo się mówi o powrocie komputerów Commodore. Ponoć są mocno w cenie. Jak to wpływa na wnętrza? Efektem mogą być realizacje z wykorzystaniem mebli po renowacji w klimacie PRL
Drugie życie…
Zamiłowanie młodego pokolenia do wzornictwa z czasów PRL-u wzrosło do tego stopnia, że niektóre przedmioty zaprojektowane kilka dekad temu zostały ponownie wprowadzone do produkcji. Świetnym przykładem na to jest m.in. marka Vzór czy 366 Concept. Co więcej, wiele osób na własną rękę wyszykuje nieco zapomniane meble i na nowo pozwala im cieszyć oko.
Najważniejsza jest idea ratowania starych mebli, którą młode pokolenie doskonale rozumie. Po pierwsze, ze względu na sentyment, jakim darzymy tamte lata. Nie kojarzą nam się one tak źle, jak mają prawo kojarzyć się naszym rodzicom. Po drugie, ze względu na szacunek dla przyrody. Po trzecie, młodzi chcą się wyróżniać, potrzebują wiedzieć, że to, co robią, ma znaczenie. I dlatego chcą mieszkać ciekawie, oryginalnie, a do tego mieć coś kultowego. I nawet jeśli to nowa moda czy typowy konsumpcjonizm - dopóty, dopóki ratuje się kawałek historii i starego drewna, nie widzę w tym nic złego.