Trwa ładowanie...

Czasem wymagam więcej od siebie niż klient – Rozmowa z Sylwią Biegaj, prowadzącą pracownię tapicerską

Zaczęło się od hobby, a skończyło na własnej pracowni. Sylwia Biegaj zajmuje się renowacją mebli tapicerowanych. Tworzy także akcesoria wnętrzarskie. Nie lubi stać w miejscu, bo, jak sama mówi, dzięki temu praca jest dla niej cały czas przyjemna.

Czasem wymagam więcej od siebie niż klient – Rozmowa z Sylwią Biegaj, prowadzącą pracownię tapicerskąŹródło: Fot. Cezary Kazimierowski
dn4kz9t
dn4kz9t

Julia Wiśniewska, Wirtualna Polska: Od czego zaczęła się twoja przygoda z renowacją mebli? Czy był jakiś impuls czy po prostu wiedziałaś od zawsze, że chcesz to robić?
Sylwia Biegaj: Ciężko wskazać konkretny moment. Chyba tkwiło to we mnie od najmłodszych lat, już wtedy zwracały moją uwagę stare przedmioty, lubiłam szyć i majsterkować z mamą. Pierwsze prace związane z renowacją zaczęły się od drobnych prac nad własnymi meblami, meblami znajomych, kursy hobbystyczne, po praktyki w warsztatach rzemieślniczych, aż po kilku latach do własnej pracowni. W dzisiejszych czasach jest to dość standardowa droga do nauczenia się rzemiosła, bo brakuje systemowego nauczania w zawodach rzemieślniczych, a chęć nauki w młodych ludziach jest dość duża. Widzę jednak światełko w tunelu i wierzę, że zmieni się to w najbliższych latach.

Twoje największe wyzwanie, jeśli chodzi o meble?
Z dzisiejszego punktu widzenia, wiem, że jeżeli chcę się rozwijać, to wyzwaniem jest każdy projekt. Przy każdej pracy czegoś się uczę albo udoskonalam dążąc do perfekcji. Rzemiosło charakteryzuje się tym, że tworzy się pojedyncze, niepowtarzalne sztuki, w przeciwieństwie do produkcji przemysłowej. Różnorodność mebli, materiałów i technologii wykonania sprawia, że każda praca jest inna. Oczywiście czasami trafiają do mnie te same modele mebli i pewne elementy są powtarzalne, ale nigdy nie są identyczne. W tym momencie moim wyzwaniem jest nauka tradycyjnej tapicerki, która polega na wykorzystaniu naturalnych materiałów tj. trawa morska, włosie końskie, wełna, itd. Tego typu technikę używa się w starych meblach, często już antykach. Bardzo mnie zaciekawiła ta część rzemiosła. Tradycyjna tapicerka wymaga sporo doświadczenia, dlatego uczę się jej pod okiem wspaniałego mistrza, który pracuje tą techniką od ponad 20 lat.

Jak wygląda taki proces renowacji? Oprócz mebli od klientów wyszukujesz też je sama, prawda?
Może nie będę zagłębiała się w szczegóły procesu renowacji, żeby nie zanudzić czytelników (śmiech). Powiem jak to wygląda od strony pracy z klientem. Jak już mówiłam wcześniej, w rzemiośle każdy mebel jest inny, więc trzeba go traktować indywidualnie. Na początku zawsze omawiam z klientem stan mebla i możliwości renowacji. Czasami, niektóre elementy konsultujemy w trakcie prac, po usunięciu starych powłok (bo nie zawsze daje się ocenić wszystko na początku). Bardzo fajnym etapem (i dla mnie i dla klientów), jest dobieranie wykończenia i tkanin. W swojej pracowni mam próbniki niestandardowych tkanin, niedostępnych w hurtowaniach, często sprowadzanych bezpośrednio od zagranicznych producentów. W bardziej standardowych projektach korzystam z oferty hurtowni tapicerskich. Jeżeli wszystko jest już ustalone i w trakcie prac nie napotkam żadnych trudności to pozostaje się już tylko zamknąć w pracowni. Czasami na koniec, jak zostaje mi trochę materiału klienta (i klient go nie chce), to staram się uszyć małą niespodziankę, aby wykorzystać do końca zakupiony materiał.

Fot. Cezary Kazimierowski
Źródło: Fot. Cezary Kazimierowski

Czyli nic się nie marnuje!
Zdecydowanie tak.
Obecnie oferuję głównie usługę renowacji mebli tapicerowanych i szycia dekoracji wnętrz, bardzo rzadko udaje mi się zrobić jakiś mebel na sprzedaż (chociaż trochę mebli w mojej pracowni na to czeka). W moim sklepie w stałej ofercie mam akcesoria – poduszki i etui na laptopa. Nie wyszukuję już mebli dla klientów. Na początku mojej działalności trochę pomagałam w tym zakresie, ale obecnie w Internecie są miejsca, które skupiają wielu sprzedawców i świetnie to działa.

dn4kz9t

Masz swoich stałych klientów?
Większość wraca do mnie, bądź poleca mnie znajomym. Z niektórymi pracuję prawie od początku. Mam nawet kilku klientów, którzy prawie wszystkie meble tapicerowane mają z mojej pracowni. To jest dla mnie też znak, że są zadowoleni z mojej pracy. Bardzo mnie to cieszy, bo staram się wykonywać swoją pracę najlepiej jak potrafię. Sama od siebie dużo wymagam, tak długo pracuję nad danym zleceniem, aż sama jestem zadowolona z efektu. Czasami nawet wymagam od siebie więcej niż klient, ale tylko taka praca mnie uszczęśliwia.

To powiedz, co tak cenisz w starych meblach?
Większość starych mebli ma jakąś historię, czy to sentymentalną jego właściciela, czy też związaną z historią powstawania. Szanuję to, dlatego wychodzę z założenia, że mebel trafia do mnie tylko do renowacji, a nie do zmian wykraczających poza ten zakres. Pracując z meblem, staram się zachować jego formę, styl (na tyle na ile jest to możliwe i klient pozwoli). Dobieram takie techniki i materiały, które nie niszczą pierwotnego projektu. Nie raz miałam okazję przekonać się jak nieprawidłowo dobrana technika, czy materiał potrafi zniszczyć mebel. Poza tym czasami, niektóre niedoskonałości, czy znak czasu potrafi nadać meblowi charakter i nie trzeba na siłę próbować ich usuwać. Mam to szczęście, że dotychczasowi moi klienci myślą podobnie. Ten poziom zrozumienia to kolejna rzecz, którą lubię w tej pracy.

*Projektujesz elementy dekoracji wnętrz. Współpracujesz z projektantami, np. z Marią Jeglińską. Masz coś jeszcze w planach? *
Współpracuję z projektantami wnętrz i realizuję zlecenie zgodnie z ich projektem. Poza tym, czasami sama projektuję drobne akcesoria z tkanin tapicerskich, które można kupić w mojej pracowni i na stronie internetowej.Dwa razy miałam okazję wykonywać niestandardowy projekt dla uznanych i utalentowanych artystek. Były to zlecenia spoza kategorii wystroju wnętrz. Miałam właśnie przyjemność wykonać prawie 10-cio metrową instalację według projektu Marii Jeglińskiej pt. „Background(s)” dla duńskiej marki Kvadrat na wystawę „My Canvas” na London Design Festival 2017 oraz kilku metrowego patchworku, który był elementem wystawy „Ukryte wątpliwości” dla Alicji Bielawskiej.
Głównym planem i celem jaki towarzyszy mi od początku jest ciągła nauka. Codziennie staram się czegoś dowiedzieć, poszukać inspiracji, podejrzeć jak rzemiosło wygląda w różnych pracowniach, w innych krajach. Wyciągam z tego co dla mnie najważniejsze i staram się wdrażać to w mojej pracy. Nie lubię stać w miejscu. Dzięki temu cały czas moja praca jest dla mnie przyjemnością.

dn4kz9t
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dn4kz9t