Safari nad Wisłą. Niebezpieczne zwierzęta w pobliżu naszych domów
04.06.2018 | aktual.: 05.06.2018 11:39
Piranie, lwy, tarantule – groźne zwierzęta kojarzą nam się z egzotycznymi krainami, jak Afryka, Amazonia czy Australia. A tymczasem całkiem niebezpieczne stworzenia możemy spotkać nad Wisłą i to nie wychodząc poza swoje podwórko!
Największy drapieżnik, którego możemy spotkać w Polsce. Zdarza mu się osiągnąć nawet 800 kg wagi. Niedźwiedzie brunatne występują głównie na południu Polski. Sporadycznie spotkamy je w Tatrach i Bieszczadach. To poczciwe zwierzę zwykle unika hałaśliwych ludzi, chyba, że jest głodne. Zwłaszcza zimą może siłą przedostać się na teren naszej posesji, w poszukiwaniu smakołyków. A jak wiadomo, głodnego i niewyspanego niedźwiedzia lepiej nie drażnić.
Gdy spotkamy niedźwiedzia: niedźwiedzie nie lubią szybkich, gwałtownych ruchów, które odbierają jako oznakę agresji. Dlatego, jeśli zobaczymy na naszym podwórku niedźwiedzia, powoli acz stanowczo cofnijmy kroki do wnętrza domu. Jeśli znajdujemy się daleko od bezpiecznego schronienia, nie uciekajmy! Stańmy i mówmy do niedźwiedzia spokojnym głosem, rozkładając szeroko ręce. Po pewnym czasie miś powinien zrozumieć, że ma do czynienia z człowiekiem i sobie pójdzie.
Dzik euroazjatycki
To kolejne zwierzę, które w poszukiwaniu pożywienia może nawiedzić podmiejskie tereny. Jak śpiewał niegdyś Piotr Fronczewski, "dzik jest dziki, dzik jest zły, dzik ma bardzo ostre kły", lepiej więc z nim nie zadzierać. Zwłaszcza, gdy napotkamy w okolicy naszego domostwa lochę opiekującą się młodymi. Starcie z rozpędzonym dzikiem, którego waga dochodzi do 300 kg, może się skończyć nieciekawie dla samochodu, a co dopiero dla marnej istoty ludzkiej!
Gdy spotykamy dzika: jeśli widzimy go z oddali, powoli zmierzamy w przeciwnym kierunku. Jeśli zaś naszedł nas znienacka, stajemy w bezruchu. Innym sposobem jest wspięcie się na drzewo lub schronienie za drzwiami naszego domu. Stamtąd możemy wezwać przez telefon odpowiednie służby.
Żmija zygzakowata
Jeśli śladem bohatera filmu "Indiana Jones" nie znosimy węży, tego osobnika powinniśmy zdecydowanie unikać. Żmija zygzakowata to jedyny jadowity przedstawiciel swojego gatunku w Polsce. Odróżnimy ją od niegroźnych padalców i zaskrońców dzięki ciemnoszaremu zygzakowi wzdłuż tułowia. Żmija, jak zresztą 99 proc. węży na świecie, za ludźmi nie przepada, możemy jednak nadepnąć na nią przez przypadek podczas spaceru. Z racji niewielkich rozmiarów może się ona również przedostać do naszego ogrodu w poszukiwaniu małych ssaków i gryzoni, które stanowią podstawę jej jadłospisu. Jeśli wąż czuje się zagrożony, najpierw syczy, a następnie kąsa. Jad żmii powoduje u człowieka bóle głowy, nudności i obrzęk. W skrajnych przypadkach może się okazać śmiertelny, jeśli odpowiednio szybko nie poda się ukąszonemu antytoksyn.
Gdy spotkamy żmiję: nie robimy nagłych ruchów i oddalamy się. Jeśli wiemy, że na obszarze, którym idziemy, mogą występować żmije, ubierzmy grube i wysokie buty. W razie ukąszenia nie panikujmy (przyspieszenie tętna pobudzi truciznę do działania), nie opatrujmy rany, ani nie próbujmy śladem filmowych bohaterów wysysać jadu. Po prostu jak najszybciej udajmy się do lekarza.
Kleszcz
Ten mały pajęczak (15–30 mm długości) już od jakiegoś czasu budzi postrach podczas wakacyjnych wyjazdów. I słusznie! Kleszcze uwielbiają siedzieć w wysokich trawach lub gałęziach drzew i krzewów. Za pomocą szczękoczułków uczepiają się skóry człowieka, a następnie żywią jego krwią i płynami tkankowymi. Najgorsze jest jednak to, że przenoszą wiele groźnych chorób. Borelioza, wirusowe zapalenie płuc, zapalenie mózgu – aż włos się jeży na głowie na samą myśl o tych chorobach! Mogą one doprowadzić do śmierci lub trwałych powikłań neurologicznych.
Gdy spotkamy kleszcza: najczęściej drobne stworzonko zobaczymy dopiero na swoim ciele. Powinniśmy usunąć kleszcza jak najszybciej pęsetą i udać się do lekarza. Przyda się nam badanie krwi, by uniknąć w przyszłości powikłań. Nie traćmy czasu na różne "ludowe" sposoby usuwania kleszcza, jak smarowanie alkoholem lub margaryną. Tylko pogorszą one sprawę.
Wilk szary
Podobnie jak niedźwiedź, wilk został na terenie Polski prawie zupełnie wytrzebiony, wciąż jednak spotkamy go w województwach podkarpackim, małopolskim czy podlaskim. Aby przeżyć, wilk musi zjeść 1,5–10 kg mięsa dziennie. Oczywiście lepiej, żeby nie było to nasze mięso. Wilki unikają ludzi, jednak zdarza im się napaść na pozostawione bez opieki zwierzęta domowe lub gospodarskie. Człowieka może zaatakować również zwierzę chore na wściekliznę – wilki nie czują wtedy strachu i mogą być szczególnie niebezpieczne.
Gdy spotkamy wilka: nawet taki twardziel jak Liam Neeson w filmie "Przetrwanie" starał się omijać wilki z daleka. Wilk jest szybszy od człowieka, więc nasze rekordy na Endomondo nic tu nie pomogą. Jeśli staniemy w miejscu i pozwolimy mu wyczuć nasz zapach, zwierzę powinno się oddalić. Nie wykonujmy gwałtownych ruchów i nie obnażajmy zębów – wilki traktują takie gesty jako wyzwanie i oznakę agresji.
Kolczak zbrojny
Wprawdzie najbardziej jadowitym pająkiem w Polsce jest sieciarz jaskiniowy, jednak to kolczaka zbrojnego możemy spotkać w naszym domu czy ogrodzie, głównie na południu kraju. Osiąga 10–15 mm długości i ma stosunkowo duże, rdzawo-czarne szczękoczułki (coś w sam raz dla cierpiących na arachnofobię). Jego ukąszenie jest wyjątkowo nieprzyjemne, gdyż jad kolczaka zawiera hemolizyny. O ile dla owadów są one śmiertelne, u człowieka powodują stan zapalny, dreszcze oraz osłabienie, trwające nawet do dwóch tygodni. Osoby o wrażliwej skórze mogą odczuć ukąszenie kolczaka bardzo dotkliwie, w postaci opuchlizny.
Gdy spotkamy kolczaka: nie jest pod ochroną – kapciem go! To oczywiście żart, spróbujmy przemieścić kolczaka zbrojnego poza teren naszej posesji. W razie ugryzienia, przemywajmy ranę gorącą wodą. Jeśli stan zapalny nie ustąpi po 30 godzinach, udajmy się do lekarza.
Pryszczel lekarski
Ten niepozorny zielony chrząszcz (ma 20 mm długości) znalazł się na naszej liście za sprawą kantarydyny, substancji, którą wydziela, gdy wyczuje zagrożenie. Kantarydyna podrażnia narządy wewnętrzne, w pewnych ilościach (10 do 30 mg) może nawet przynieść skutki śmiertelne dla człowieka. Co ciekawe, w średniowieczu kantarydyna była używana jako składnik trucizn oraz… afrodyzjaków. Nieprzypadkowo nazywa się go "hiszpańską muchą"…
Gdy spotkamy pryszczela: chrząszcz ten uwielbia jesion i na jego liściach najczęściej żeruje. Trzymajmy się po prostu z daleka od tej rośliny. W razie podrażnienia na naszej skórze powstaną bolesne bąble. Udajmy się wtedy czym prędzej do lekarza.
Szerszeń europejski
Owad, którego jad zawiera większe stężenie acetylocholiny niż ten osy czy pszczoły, jego ukąszenia są więc bardziej bolesne. Mitem jest jednak jego śmiertelna dla człowieka siła. Jeden szerszeń może wstrzyknąć człowiekowi zaledwie 0,2 mg jadu, tymczasem dawka powodująca zagrożenie życia jest przynajmniej 100-krotnie większa. Gorzej jeśli mamy alergię na jad pszczół (z czego wiele osób nie zdaje sobie sprawy). Wstrząs anafilaktyczny wywołany ukąszeniem może spowodować osłabienie, zawroty głowy i zaburzenia pracy serca, a w rezultacie – śmierć osoby użądlonej.
Gdy spotkamy szerszenia: jeśli wleci do naszego domu, starajmy się go przegonić z powrotem przez otwarte okno. Szerszenie nie są szczególnie agresywne, trudno je sprowokować do ataku. Jeśli znajdziemy ich gniazdo na terenie naszej posesji, najlepiej wezwijmy straż pożarną.
Gołąb
Piranie, lwy, tarantule – groźne zwierzęta kojarzą nam się z egzotycznymi krainami, jak Afryka, Amazonia czy Australia. A tymczasem całkiem niebezpieczne stworzenia możemy spotkać nad Wisłą i to nie wychodząc poza swoje podwórko!
Nie mogło w naszym zestawieniu zabraknąć ptaka zwanego przez złośliwców "szczurem na skrzydłach". Gruchający gołąb sam w sobie nie jest groźny, co najwyżej uciążliwy (i to bardzo!). W jego odchodach znajdziemy jednak choroby, przy których nawet kleszcz mógłby się zarumienić z zazdrości (gdyby, rzecz jasna, mógł się rumienić). Kryptokokoza, histoplazmoza, salmonella, zapalenie mózgu – mogą doprowadzić do trwałego uszkodzenia narządów wewnętrznych, śpiączki, a nawet śmierci. Odchodów nie musimy nawet dotykać – część chorób zaatakuje nasze drogi oddechowe.
Gdy spotkamy gołębia: jeśli mieszkamy w bloku albo kamienicy, upewnijmy się najpierw, że nikt z mieszkańców nie dokarmia tych ptaków. Na rynku dostępnych jest wiele urządzeń i środków utrudniających gołębiom osiedlanie się w pobliżu ludzkich budynków.
Krowa
Ostatnie zwierzę, poczciwą polską mućkę, umieszczamy w tym zestawieniu ku przestrodze. Niedawno w USA obliczono, że w ciągu ostatnich 110 lat niedźwiedzie zabijały tam zaledwie 3 osoby rocznie, rekiny – 2 osoby, za to krowy… aż 22 osoby! Dlaczego? Zwykła rutyna i niefrasobliwość. Często lekceważymy niebezpieczeństwo, które mogą spowodować zwierzęta hodowlane przebywające w bezpośrednim sąsiedztwie naszego domu. Krowy potrafią być agresywne, zwłaszcza, gdy w pobliżu są ich młode, a my idziemy na przykład na spacer z psem.
Gdy spotkamy krowę: podziwiajmy ją z daleka.