Demokracja i samorządność
Może jednak zamiast szydzić – lepiej się uśmiechnąć. W końcu epidemia pastelozy to choroba wolności. Ludzie nagle dostali taką małą władzę – mogli sami decydować o swoim najbliższym otoczeniu. I, jak to w początkach bywa, robili to trochę nieudolnie. Reportaż Springera pokazuje, że w niektórych przypadkach, kiedy pojawiał się ktoś rzeczywiście znający się na rzeczy, był w stanie przekonać mieszkańców do bardziej powściągliwych pomysłów. Pokazuje też, że środowisko architektów wcale się tak bardzo nie paliło, żeby ludzi z tej epidemii wyciągać (nie udało się porozumieć w kwestiach finansowych z zaproszonym do współpracy przy jednym z projektów termomodernizacji SARP-em). A ostatecznie to tylko kolor – z czasem, choć zajmie to na pewno wiele, wiele lat, zostanie przemalowany na inny, może bardziej udany.